Pokręcone Wokoł Jeziora

Blog
01.07.2024

Szukając informacji o trasie rowerowej Wokół Jeziora Czorsztyńskiego, można się dowiedzieć, że jest płasko, jak po stole, są góry i długie podjazdy, że nie ma co się pchać zwykłym rowerem, jedynie elektryk da radę, że trasa jest łatwa – szwagier tam wjechał z dzieckiem w przyczepce, że wariaci w lajkrach śmigają w obie strony, że trasa jest trudna, bo stromo i wąsko, ale… pięknie i warto. I tego pięknie i warto się uczepiliśmy, całą resztę sprawdzając w praktyce.

W piątek po pracy ekipa z rowerowej grupy POKRĘCENI AUTOPART wyruszyła do Szczawnicy. Wynajęliśmy busa z przyczepką na 20 rowerów i ruszyliśmy ku przygodzie.

Wśród naszego sprzętu można znaleźć wszystko… od różowego roweru z koszyczkiem Sylwii, przez miejskie i trekkingowe rowery Wojtka, Marcina, czy Artura, po oliwkowy gravel Agi, elektryka Mariusza, aż do ciężkiego Rafałowego sprzętu mtb o najgrubszych oponach, które złapały gumę na asfalcie… ale o tym później. Podróż minęła nam sprawnie – krótki wykład o atrakcjach czekającej nas trasy i zasadach bezpieczeństwa, a potem już tylko śmiechy i żarty, że cały świat na trytytkach się trzyma, łącznie z naszymi rowerami. Na kolację do Willi Pokusa w Szczawnicy dotarliśmy wieczorem.

Już przed 8.00 w sobotę taras Hotelu Polaris, w którym nocowaliśmy zamienił się w bazar, na którym można było przymierzyć sportowe koszulki AUTOPART. Kto wypatrzył z balkonu, od razu schodził po obowiązkowy strój! Po śniadaniu, jednakowo ubrani, wyruszyliśmy trasę.

 

Pogoda była piękna; rano jeszcze rześko, ale słońce szybko wyszło zza gór. Trasa Velo Dunajec w Szczawnicy ma swój początek przy symbolicznym Janosiku i biegnie cały czas wzdłuż rzeki.  Im później, tym więcej spacerowiczów, innych rowerzystów i tratw pienińskich flisaków. Na ścieżce można znaleźć wiele opadniętych szczęk, należących do osób, które tę drogę miały przyjemność pokonać pierwszy raz… Tak tam pięknie, że zachwytom końca nie było! Po 12 km byliśmy już po słowackiej stronie i odpoczywaliśmy przy Czerwonym Klasztorze. Następne kilometry to przyjemność jazdy po asfaltowej trasie Velo, czasem jakiś wjazd na ulicę, ale generalnie miło.

I na tej prostej drodze, pokonując jeden z krawężników, Rafał na rowerze mtb złapał gumę! Na szczęście miał ze sobą dętkę, a specjalny zespół z wprawą mechaników Formuły1 wymienił ją ekspresowo i pojechaliśmy wszyscy dalej w kierunku tamy!

Od Zamku w Niedzicy zaczyna się trasa Wokół Jeziora. Podążając za znakami mija się kolejne miejscowości – w tym Falsztyn i Frydman, których podjazdy mocno dały nam w kość… Kto nie wjechał, ten wszedł – wstydu nie ma, prowadzenie roweru w tych miejscach nie jest niszowym zjawiskiem. Widoki na jezioro zdecydowanie rekompensują wysiłek.  A ta burza na horyzoncie… „przejdzie bokiem, nie będzie lało!” – rzekł Wiesiu i lunęło w jednej chwili… Oj… czarować to trzeba umieć. Szczęście, że akurat byliśmy przy wiacie. 10 minut i słońce znów grzało.


Druga połowa trasy to… płaska nuda… Bardzo sympatycznie tuż przy jeziorze, przez mostki, zakręty, lekkie wniesienia pokonywane siłą rozpędu. Na obiad do karczmy „U Blondyna” dotarliśmy przed zakładanym czasem! Schabowy z kapustką, serniczek, kawa… aj, jak to smakowało! 50 km w nogach zasługuje na zacny posiłek. Z Karczmy kilka osób wróciło rowerami do Szczawnicy, dokładając kolejne kilometry i przewyższenia! Ekipa „busowa” przez niemal godzinę szukała do drogi do parkingu! Byliśmy na szlaku, gdzie rowery należy prowadzić. Byliśmy w zamku, do którego z rowerami nie da się wejść. Wjechaliśmy 2 razy na tę samą górę, a potem na jeszcze jedną z najpiękniejszym widokiem na całej trasie, więc opłacało się! Pełni wrażeń wracaliśmy do Mielca w dobrych humorach, z osobistymi rekordami przejechanych kilometrów i obietnicą kolejnych wypraw.

 

Na POKRĘCONCYCH wycieczkach rowerowych – satysfakcja i dobra zabawa gwarantowane!